Informacje o sklepie żelaznym Kodmet z Mrągowa

Historia Kodmetu zaczyna się tuż po II wojnie światowej.
Dziadek Wiktor, kapral (ułan!) i… kowal osiada w Mrągowie, żeby otworzyć kuźnię. Tak, taką do podkuwania koni.
Był w tym tak dobry, że do dziś ludzie z Mrągowa i okolic mówią, że idą po narzędzia nie do Kodmetu, ale do starej kuźni.


No właśnie, ale…

…jak w ogóle powstał Kodmet?



Gdy dziadek przeszedł na emeryturę, to tata Tadeusz przekształcił kuźnię w sklep, który miał zaopatrywać jego były zakład pracy w śruby i nakrętki.
Był rok 1992. Czasy dziwne i dzikie dla biznesu. Praktycznie nie było ograniczeń. Każdy, kto miał głowę na karku i pomysł, mógł dużo osiągnąć.
Tak też było z tatą, który dzięki radom mądrych ludzi, zmienił mały sklepik ze śrubami i nakrętkami w hurtownię, która obecnie wyposaża wiele firm w najlepsze narzędzia i elementy złączne na rynku.
Wkrótce otworzył się na sprzedaż detaliczną, żeby okoliczni majsterkowicze też mogli zaopatrzyć się w solidny sprzęt do remontowania i majsterkowania.

 

Jak fizjoterapeutka przejęła hurtownię z elektronarzędziami?


Cały ten czas obserwowałam firmę trochę z boku, nie angażowałam się w nią specjalnie. Zamiast tego otworzyłam swój gabinet fizjoterapii i szło mi całkiem nieźle, bo bez problemu utrzymałam się na trudnym rynku dobre 8 lat. Jednak w 2017 roku sytuacja nieoczekiwanie się zmieniła, los postawił mnie przed trudnym wyborem.
Musiałam wybrać:
Czy dalej rozwijać swój gabinet fizjoterapeutyczny, czy poprowadzić hurtownię z art. metalowymi i elektronarzędziami?
Powiedzenie „między młotem a kowadłem” nabrało wtedy dla mnie nowego znaczenia. :) Po namyśle zdecydowałam rzucić się na głęboką wodę i wejść w świat elektronarzędzi i złączy.

 

Jak to możliwe, że hurtownia art. metalowych prosperuje z byłą fizjoterapeutką u steru?


Złożyły się na to 3 elementy:
1. Tata, zanim poszedł na emeryturę, nauczył mnie wszystkiego, co musiałam wiedzieć o branży.
2. Szybko odkryłam, że mam naturalne zdolności do innowacyjności i planowania (doświadczenie z prowadzenia gabinetu fizjoterapeutycznego też się przydało). Brakowało mi tylko kogoś, kto…
3. Zająłby się obsługą klienta, specjalistycznym doradztwem i rozwiązywaniem bieżących problemów.
Tym kimś stał się Przemek (mój wspaniały mąż).


Od 2018 roku tworzymy zgrany zespół, który z powodzeniem prowadzi Kodmet.
Pytanie tylko…

…dokąd prowadzimy firmę?


Cały czas staramy się ją unowocześniać, dlatego ciągle jeździmy na kolejne targi, aby odkrywać przydatne nowości na rynku. A potem podpisywać umowy bezpośrednio z producentami nowego sprzętu (nie sprzedają go w zwykłych marketach). Prawda jest taka, że zarówno na budowie, jak i w kontaktach z klientami, nienawidzimy fuszerki, dlatego, zanim włączymy jakikolwiek produkt do sprzedaży, sprawdzamy, jak działa w praktyce. Musimy mieć absolutną pewność, że to, co klienci wezmą na budowę, sprawdzi się lepiej, niż to, co znajdą w przeciętnym markecie.
Efekt?
Wciąż dostajemy wiadomości, że nasze produkty genialnie spisują się w akcji. Uważnie słuchamy też krytycznych uwag. Gdy jakimś cudem produkt nie spełnia standardów naszych klientów, natychmiast usuwamy go z oferty i zastępujemy czymś lepszym.

 

Nie jesteśmy nachalnymi sprzedawcami, którzy…


…próbują wepchnąć produkt bez zwracania uwagi na sytuację klienta.
Jesteśmy partnerami w projekcie. I mamy jeden cel — pomóc klientowi posunąć jego prace do przodu.
Jak to robimy?
Lokalizujemy problem i dopasowujemy odpowiednie metody i narzędzia. Wciąż pamiętamy sytuację, gdy klient śmiał się z naszej nowej metody montowania belek, którą mu poleciliśmy. Ale gdy na własne oczy zobaczył, że oszczędza to praktycznie pół dnia roboczego, powiedział tylko „muszę to mieć u siebie”. I już nigdy nie wrócić do swojego sposobu. Nie chodzi tu jednak o przechwalanie się wiedzą. Naszym priorytetem zawsze jest wsparcie klienta w jego projektach, nie naszych. Chętnie gawędzimy i wymienimy się doświadczeniami, ale jeśli komuś się spieszy, to na pierwszy plan zawsze wysuwa się obsługa i błyskawiczne znalezienie towaru, tak, żeby klient mógł jak najszybciej wrócić do swojej pracy.
Nasi sprzedawcy NIGDY nie zostawią go z odpowiedzią „tego to nie mamy”. Szukamy, aż znajdziemy. A jak czegoś nie mamy w sklepie, to zamawiamy, żeby ostatecznie klient dostał to, o co poprosił.